80-100
Dystans całkowity: | 1733.30 km (w terenie 2.60 km; 0.15%) |
Czas w ruchu: | 82:06 |
Średnia prędkość: | 21.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.80 km/h |
Suma podjazdów: | 1446 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 91.23 km i 4h 19m |
Więcej statystyk |
Tydzień pracy ;)
-
DST
100.00km
-
Czas
04:34
-
VAVG
21.90km/h
-
VMAX
42.40km/h
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny tydzień w robocie.. dojazdy od babci do pracy i z powrotem.. :D
Praktycznie cały tydzień robiliśmy remoncik w Warszawie w szkole baletowej taty Ani. W następnym tygodniu jestem na interesie sam z wujkiem Ani, jedynie ogródek :D
Namówiłem Wakabę, żeby odprowadził mnie do babci w zeszłą niedzielę - nie chciało mi się jechać samemu :D
Zachody słońca u babci <3
Kategoria 80-100, asfalt, samotnie, Do pracy, z pracy, w pracy...
Praca, kolejny tydzień ;)
-
DST
96.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
19.07km/h
-
VMAX
42.40km/h
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Za mną kolejny tydzień pracy w Milanówku... w sumie to codzienna rutyna, którą przełamałem dziś wracając do domu: Zaliczyłem kapcia w Błoniu bo zjechałem na chodnik.. na małym ciśnieniu dojechałem do Leszna, a pół godziny później flak totalny... jutro muszę skołować dętkę ;P A tak btw przyszły moje dwie przesyłki, przerzutka deore lx z odwrotną sprężyną i pompka (bo poprzednia się rozleciała).
Niedzielny wieczór - pora wyjechać z Leszna.
U rodziców Ani nie narzekam na nudę, w wolnych chwilach dokazują mi zwierzątka :3
Dwa dni temu na dystrybucji po stolicy...
Zmęczenie przełamywały grodziskie zachody słońca :D Jakoś tak uwielbiam te tereny.. chyba sentyment z dzieciństwa, kiedy spędzałem tu połowę wakacji.
Kategoria 80-100, asfalt, samotnie, Do pracy, z pracy, w pracy...
Do i z pracy...weekend w domu!
-
DST
85.00km
-
Czas
05:30
-
VAVG
15.45km/h
-
VMAX
45.80km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co tu dużo mówić, nareszcie znalazłem stałe zajęcie. Praca w Milanówku, dojeżdżam spod miasta od mojej babci, gdzie mieszkam w tygodniu. W domu bywam jedynie w weekendy... niestety tylko wtedy będę miał czas na luzackie rowerowanie (o ile siły na to pozwolą). Muszę sobie skołować w Milanie jakiegoś neta, bo 5 dni bez rozmów ze znajomymi po pracy to jednak za długo.
Pierwszy dzień, 6:00 start z Leszna
Widoczek na A2 w stronę Berlina
Dzień drugi.. przed robotą zakupy w sklepie
Czekam - Tak.. jestem służbistą ;) Skoro praca na 8, to trzeba wjechać z pompą. równo o 8!
Piątkowy.. w sumie wieczór ;) Nareszcie do domu na weekend!
Kategoria 80-100, asfalt, samotnie, Do pracy, z pracy, w pracy...
Nareszcie Socho ;)
-
DST
88.00km
-
Czas
03:55
-
VAVG
22.47km/h
-
VMAX
50.50km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Podjazdy
328m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na wstępie, nareszcie udało mi się wybrać do Sochaczewa, jednakże nie wjeżdżaliśmy 'w miasto' bo robiło się późno, a bezpieczeństwo w Sochaczewie to temat z kosmosu :D Ogółem zaczęło się od jazdy na Wyględy do koleżanki, kawka i naprawa jej roweru na patencie (oderwała to dziadostwo co trzyma przy rurce pancerz w naciągu linki) więc poradziłęm sobie drutem, zrobiłem pętelkę na pancerzu i chodzi. Potem wpadłem do Agi i Petera (rodzice Wakabsona), tam znów kawka, posiłek.. Miałem ochotę ruszyć gdzieś dalej więc zaliczylem jeszcze kilka kółeczek po okolicy czekając aż Wakaba wróci ze szkoły. Chciał jechać do Żyrardowa ale uznaliśmy że za późno, więc popruliśmy prosto do Sochaczewa. Mieliśmy zahaczyć o Brochów, ale że robiło się powoli ciemno a Wakaba chciał wrócić przed 22 więc pojechaliśmy tylko do Plecewic i potem prosto do Socho. W Socho postój i picie, potem zawrot i strzała przez Żelazówkę i Kampinos bez zatrzymania. Szło lecieć powyżej 40km/h ale tuż przed Lesznem moje nogi złapały lekką zamułkę. Dziś wybieram się na Górki lasem, nie za długo bo na 17 jestem ustawiony na Lesznie. ;) Ale gorąco...
TRASA: Leszno > Zaborów (okolice) > Leszno > Kampinos > Łazy > Plecewice > Sochaczew > Żelazowa Wola > Kampinos > Leszno
Na początek spokojne okolice Zaborowa
To chyba najgorsza droga w okolicy...
Tory musiały być. Gore'a nie było tu rok więc musiał uwiecznić :D Zarosło trochę.. nie pryskali.
Kategoria 80-100, asfalt, w ciemności, znajomi
85km do szczęścia!
-
DST
85.00km
-
Czas
03:20
-
VAVG
25.50km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Podjazdy
265m
-
Sprzęt Szosóweczka :)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miałem jechać z kumplami do Łomianek na rajd rowerowy, ale wynikły pewne komplikacje.. Jakubik w ogóle nie mógł wyjść, ja zaspałem, a Wakaba się nie ogarnął. Koniec końca wpadłem do Wakaby przed 11 i pojechaliśmy do mojej dziewczyny, która siaduje ostatnio u swojej cioci na Wilanowie. Super spędzony czas, bardzo aktywny, słodki.. nareszcie mogę powiedzieć, że jestem w pełni szczęśliwym człowiekiem i biorę z życia ile tylko można. Do tego wiatr we włosach, nie dość dobrego humoru po spotkaniu z najpiękniejszą dziewczyną pod słońcem, to jeszcze na dokładkę muzyka dodająca full powera do nóg. Trochę problemów sprawiła nam trasa Maratonu Warszawskiego, ale w sumie to końcówka - pozostało samo zabezpieczenie i korki przy trasie biegu. Z powrotem ciągnąłem Wakabę i całą Warszawę od Wilanowa do Połczyńskiej przelecieliśmy bardzo szybko, równo z samochodami a miejscami nawet szybciej ;) Takie tam wyścigi ze 189... Potem na koniec kawa u Wakaby, pogawędka z jego babcią i dzida na Leszno. A jako, że humor mam dziś zajefajny to pozwoliłem sobie zrobić pętlę tryumfu wkoło Leszna na deserek ;) Chociaż i tak najsłodszym deserem jest dla mnie moja Ania.
Jakoś przed 11, na cel wzięty Zaborów, a potem domek Wakaby.
A wracając minąłem kumpla Maćka, dosłownie minutę po tym zdjęciu ;)
Kategoria 80-100, asfalt, znajomi
3.03.2013 Leszno > Teresin > Grodzisk Maz. > Płochocin > Leszno
-
DST
87.00km
-
Czas
04:25
-
VAVG
19.70km/h
-
VMAX
43.40km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Podjazdy
255m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od czego tu zacząć? W sumie to tylko spontaniczna 'wycieczka' po okolicach.
Nic wielkiego :):
- brudnym rowerem - umyłem go dopiero po powrocie.
- bez zapasowej dętki, mimo iż w każdej chwili mogła puścić przednia łatana.
- bez pieniędzy i z jedną bułką w plecaku
Wstałem dziś z samego rana, zjadłem szybkie śniadanie i wyleciałem jak z procy na rower. Pogoda dobra, rano trochę chłodno, ale potem ociepliło się na słońcu.
Ruszyłem przez fabrykę prosto na Gawartową Wolę. Zaliczyłem po drodze Kościółek w Zawadach bo mam do tej wsi jakiś sentyment.. :D
Po drodze gromadziłem pomysły gdzie by tu jechać:
Może Sochaczewskie Bielice? Do końca miałem taki pomysł, żeby za Teresinem odbić w prawo i dojechać do krajowej 50, ale wiał wiatr który mi to troszkę utrudnił.. więc zrezygnowałem. Pokręciłem się w okolicach Szymanowa, zjadłem swoje drugie śniadanie w postaci połowy bułki (reszta na później!) i ruszyłem w kierunku Grodziska zaliczając kolejno kościoły w Kaskach i Izdebnie Kościelnym. Tuż przed Grodziskiem krótka przerwa - dokończyłem bułencję - i wjechałem do miasta ul.Bałtycką. Postałem na zawalonym samochodami przejeździe i po czasie szybciutko objechałem deptak, oraz ogarnąłem okolice dworca. Oczywiście musiałem objechać wszystko dokoła, zaliczyć bocznicę i magazyny po drugiej stronie torów oraz obczaić wskaźniki i semki (odezwała się moja kolejowa pasja :D). Następnie przez park Skarbków wbiłem się na wiadukt i ruszyłem na Chrzanów do mojej babci najukochańszej. Tam po dobrym obiedzie odpocząłem i wyjechałem do Leszna - oczywiście jak to ja - na około. Po trasie Milęcin, Rokitno, Płochocin aż do Święcic.
Do tego drobna fotorelacja ;)
Ranek, lekko po godzinie 8
Natchnęło mnie żeby jechać na Zawady. W dali most na Utracie :P
Kościół w Zawadach
Dojeżdżając do Teresina i Niepokalanowa
klasztor-sanktuarium Niepokalanów
"Za mało"
Kościół w Szymanowie
Gmina Baranów wita mnie :D Hej!
Nie mogłem nie wstąpić do Karoliny ;) Ta niestety nie zrobiła mi kawy...
Kościółek w Kaskach
Oto i kościół w Izdebnie
Widok na A2 z wiaduktu kawałek za Izdebnem. Kierunek Warszawa
Pomnik Józefa Chełmońskiego w Grodzisku Mazowieckim
Dworzec PKP w Grodzisku
Sanktuarium Maryjne w Rokitnie
Za Płochocinem krótki stop i focia licznika ;)
Dalej jechałem już bezpośrednio do Leszna przez Święcice i Pilaszków. Od Pilaszkowa mocno cisnąłem, bo byłem z 'kimś' umówiony ;) Ogólnie.. jak na samotną wycieczkę tempo niezłe, nawet mi się nie nudziło - radio grało całą drogę. Wróciłem najedzony, więc wszystko wyszło na plus :P
Kategoria 80-100, asfalt, samotnie
Warszawa z Kazikiem i Piotrem 2.03.2013
-
DST
98.00km
-
Czas
05:06
-
VAVG
19.22km/h
-
VMAX
53.20km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Podjazdy
323m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj bardzo pozytywnie nastawił mnie na weekend SMS od Kazika, coś w stylu:
"Arciu? Rowerowa sobota?xD" ;) no jasne, że tak!
Także dziś rano umówiliśmy się na 11 na skwerku. Oczywiście jak to Kazik - czekałem 15 minut i w końcu pojechałem po niego na TBSy. Dowiedziałem się przy okazji, że będzie z nami jechał Piotr Dżejkjubik :D
Idealny start
Przed 12 wyruszyliśmy na Wyględy po Piotrka i już we trójkę cięliśmy na Warszawę. W Zielonkach skręciliśmy i po jakichś 2km odbiliśmy w dobrze znaną mi i Kazikowi boczną szosę w stronę Warszawy. Oczywiście zaliczyliśmy wiadukt nad S8. Dalej było trochę błota, ale przejechaliśmy (co gorsza Kazik był na szosówce, ale też dzielnie stawiał czoła dziurawej drodze).
To czego nie lubię - miasto
W Warszawie niestety średnia prędkość zmalała (wcześniej oscylowała w granicach 30km/h). Skręciliśmy w Dżwigową, tam krótka przerwa :P nawet nie wiedzieliśmy gdzie jechać, nie mieliśmy żadnego celu, ale uznaliśmy, że wpadniemy do dziewczyny Piotrka na kawę. Po drodze zamiast wjechać w Kleszczową daliśmy się namówić Piotrowi i przecięliśmy skrzyżowanie.. wyjechaliśmy gdzieś na granicy Warszawy, mijając budowę południowej obwodnicy. W końcu szukając dobrej drogi.. :D może trochę nieładnie z naszej strony - przejechaliśmy zamkniętą obwodnicą, a na końcu czekał nas piach i błoto.. chyba tylko ja się nie ubrudziłem. ;) no może nie 'aż tak', bo patrząc na Kazika i Piotra, cóż: Nieboskie stworzenia! W dodatku Kazik miał całe buty pokryte błotem, a szosowe opony wyglądały jak rasowy MTB.. masa błota :P. Pozwiedzaliśmy z chłopakami trochę terenu i dojechaliśmy po jakimś czasie na Służew. Byliśmy tam chyba ok 14, posiedzieliśmy u dziewczyny Piotra do 16 i ruszyliśmy z powrotem. Niestety w tą stronę wiatr nie dawał nam spokoju, jechaliśmy cały czas głównymi ulicami skacząc za samochodami i autobusami z pasu na pas. Było ciężko, szczególnie z podjazdami na wiadukty - ale co to dla nas ;) z resztą dopiero pierwsza wycieczka tego pokroju w nowym roku.
Wracamy - Trochę zabawny wypad do Tesco
W drodze powrotnej jak to z Kazikiem i Piotrem nie nudziliśmy się. Zgłodnieliśmy i wstąpiliśmy do Tesco na Połczyńskiej. Pilnowałem sprzętów a chłopaki kupili co nieco. Nie ma to jak bochen chleba i dwa kefiry, na koniec batony :D O dziwo.. wszystko za nieco ponad 3 zł! Ale cii :)). Trochę zmarznięci ruszyliśmy ok 18 spod Tesco. Łamaliśmy się czy nie wracać czasem 719 z Zielonek ale daliśmy rade nawet pod ten wiatr. Jakubik odłączył się od nas w Wyględach a my pojechaliśmy prosto na Leszno. Co prawda zatrzymaliśmy sie na pół godziny w Zaborowie, ale znów zrobiło się zimno, więc trzeba było się rozgrzać.
Do domu wszedłem głodny jak wilk.. chyba jedyne o czym myślałem wracając to zimne piwko i gorąca pizza ;) marzenia się spełniają. Oby więcej takich wycieczek i oby słońce współpracowało z nami tak jak dzisiaj.
A tu kilka zdjęć z trasy:
Nasz piękny kościół prezentuje się okazale ;)
Kółeczko przez Wólkę i Mariew
Współczułem kazikowi, że na szosie musi się męczyć po takiej drodze :P
Ciśniemy w stronę Warszawy. Poszło szybko, cały czas około 30km/h
Podjeżdżamy pod wiadukt nad S8 na ul.Sochaczewskiej
Krótka przerwa przy stacji BP na rogu Dźwigowej i Połczyńskiej
Tu przy wjeździe na Al.Krakowską trochę się pogubiliśmy przez tą budowę
Finał jazdy zamkniętą budową południowej obwodnicy.. jak widać koła Kazika nabrały grubości
Wiadukty na Marynarskiej, a pod spodem budowa węzła - nie lubię tędy jeździć
W oczekiwaniu na kumpli.. ile można czekać!
Cudny zachód słońca przy Tesco na Połczyńskiej + za chwilę wreszcie upragnione 'zakupy' ;D
Kategoria 80-100, asfalt, znajomi
Błonie i Warszawska Masa Krytyczna - 31.08.2012
-
DST
100.00km
-
Czas
06:14
-
VAVG
16.04km/h
-
VMAX
44.80km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś po 12 pojechaliśmy z Alanem do Błonia, bo musiałem kupić sobie bilet miesięczny na wrzesień. Zeszło nam się może lekko ponad godzinkę. O 14 byliśmy z powrotem w Lesznie. Miałem w kieszeni dwa 20minutowe, więc pojechaliśmy do Borzęcina 719 z rowerkami. Wyskoczyliśmy o 15 w Borzęcinie i pojechaliśmy na Warszawę. Nie spieszyliśmy się, na placu zamkowym byliśmy po 16. Alan zaproponował żeby się gdzieś przejechać.. oczywiści chodnik. Wróciliśmy o 17 na plac.. patrze.. flak na tylnej oponie. Szybka akcja.. czekać na masowy serwis i liczyć się z tym że "nie pomogą" czy szukać sklepu rowerowego. Popytaliśmy ludzi o jakiś najbliższy, padło na sklep na ul.Smolnej. Zanim tam doszliśmy było już ciut po 18 :( Kupiłem dętkę, zmieniłem i po paru minutach ruszyliśmy szukać Masy. Dorwaliśmy ich na Jana Pawła II. Jak zwykle fajna atmosfera, Alanowi się spodobało (a była to jego pierwsza Masa). Ta Masa obfitowała w wiele niemiłych akcji typu stłuczki, zajeżdżanie drogi itp. Przed 22 wyjechaliśmy z Warszawy w stronę Leszna. Za Bliznem poczułem większy opór toczny.. zatrzymałem się i 'kur.. znów kapeć' :( na tym samym kole.. nowa dętka.. 15 zł w plecy.. Całe szczęście powietrze wolno schodziło. Jechałem do domu na przystanki, podczas których dopompowywałem koło. Ogólnie niby udany dzień, ale jednak więcej pecha niż szczęścia. A dzień wcześniej miałem wpuszczać Slime'a...
Kategoria w ciemności, znajomi, 80-100
Spontanicznie na Łomianki ;)
-
DST
85.00km
-
Czas
04:38
-
VAVG
18.35km/h
-
VMAX
56.80km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Podjazdy
40m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajsze nudne popołudnie zaowocowało spontanicznym rowerkiem z kolegami, Alanem i Kazikiem. Trasa na północ. Za Roztoką zadecydowaliśmy, że skręcimy w asfalt w stronę Wierszy. Całkiem sporo wygodnej ścieżki dzielonej w 1/3 z drogą. Potem zaliczyliśmy sklepik na drodze do Czosnowa. Oczywiście nie obyło się bez szalonego pomysłu Kazika (jak zwykle wprowadza nutę humoru na trasie, nie raz do przesady :D), byśmy każdej napotkanej ładnej dziewczyny pytali o drogę ;)(oczywiście drogę znaliśmy he he). Pokręciliśmy się po wsi, ale nic ciekawego nie przykuło naszej uwagi, więc pognaliśmy równoległą do 'siódemki' drogą aż do Łomianek. Stamtąd do Warszawy, zahaczyliśmy myjnie na Żoliborzu, w której pracuje ojciec mojego kolegi. Krótki postój, uzupełnienie płynów i pedałowanie do Leszna. Wyskok na Powstańców, potem na Górczewską i prosta droga. W ruch światła i kamizelka dla kumpla bo zaczęło się ściemniać. Równym tempem ok 27km/h do Leszna, po drodze gubimy ogonek w postaci Kazika, bo zjechał w Borzęcinie do babci. Samotnie z Alanem dotarliśmy do Leszna ok 21.
Kategoria znajomi, 80-100, asfalt, teren