Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 1186.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 68:20 |
Średnia prędkość: | 17.36 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.80 km/h |
Suma podjazdów: | 1757 m |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 69.76 km i 4h 01m |
Więcej statystyk |
Błonie i Warszawska Masa Krytyczna - 31.08.2012
-
DST
100.00km
-
Czas
06:14
-
VAVG
16.04km/h
-
VMAX
44.80km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś po 12 pojechaliśmy z Alanem do Błonia, bo musiałem kupić sobie bilet miesięczny na wrzesień. Zeszło nam się może lekko ponad godzinkę. O 14 byliśmy z powrotem w Lesznie. Miałem w kieszeni dwa 20minutowe, więc pojechaliśmy do Borzęcina 719 z rowerkami. Wyskoczyliśmy o 15 w Borzęcinie i pojechaliśmy na Warszawę. Nie spieszyliśmy się, na placu zamkowym byliśmy po 16. Alan zaproponował żeby się gdzieś przejechać.. oczywiści chodnik. Wróciliśmy o 17 na plac.. patrze.. flak na tylnej oponie. Szybka akcja.. czekać na masowy serwis i liczyć się z tym że "nie pomogą" czy szukać sklepu rowerowego. Popytaliśmy ludzi o jakiś najbliższy, padło na sklep na ul.Smolnej. Zanim tam doszliśmy było już ciut po 18 :( Kupiłem dętkę, zmieniłem i po paru minutach ruszyliśmy szukać Masy. Dorwaliśmy ich na Jana Pawła II. Jak zwykle fajna atmosfera, Alanowi się spodobało (a była to jego pierwsza Masa). Ta Masa obfitowała w wiele niemiłych akcji typu stłuczki, zajeżdżanie drogi itp. Przed 22 wyjechaliśmy z Warszawy w stronę Leszna. Za Bliznem poczułem większy opór toczny.. zatrzymałem się i 'kur.. znów kapeć' :( na tym samym kole.. nowa dętka.. 15 zł w plecy.. Całe szczęście powietrze wolno schodziło. Jechałem do domu na przystanki, podczas których dopompowywałem koło. Ogólnie niby udany dzień, ale jednak więcej pecha niż szczęścia. A dzień wcześniej miałem wpuszczać Slime'a...
Kategoria w ciemności, znajomi, 80-100
28.08.2012 > Pułtusk
-
DST
165.00km
-
Czas
09:17
-
VAVG
17.77km/h
-
VMAX
42.70km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Podjazdy
805m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Syśka dzień wcześniej spontanicznie stwierdziła "Jutro jedziemy do Pułtuska, Arcio co ty na to?" - OKEJ :) Mieliśmy wyjechać z Leszna o 7, ale zmieniałem Syśce siodełko na 'jej', swoje na którym poprzednio jeździł Alan, zaniosłem do domu. 7:20 wyjechaliśmy w kierunku Nowego Dworu.
Zaczynamy
Z rana było zimno, powiedziałbym, że nawet bardzo. Dlatego na pierwszą część trasy prócz trykotu założyłem też sportową wiatróweczkę i długie spodnie.
Przy wjeździe do Nowego Dworu striptiz ;D Zostałem w samym stroju, bo zdążyło się trochę ocieplić. Słońce nareszcie zaczęło operować. W NDM byliśmy na 8:20.
Na Pułtusk chciałem jechać przez Nasielsk, ale Sylwia uparła się żeby jechać przez Zegrze i Serock, zahaczając o Nieporęt. ;) Puściłem ją przodem, po pierwszym rondzie na wysokości Dębego przestrzeliliśmy trasę prosto, potem niestety nie spojrzałem na znak, Syśka źle zinterpretowała kierunek i skręciliśmy w nie tą drogę. Wyjechaliśmy gdzieś w Łajskach, prawie w Legionowie. Ale przynajmniej pozwiedzaliśmy ;)
Ok 11 wjechaliśmy do Nieporętu, po drodze Syśka zrobiła kilka fotek. Długo tam nie zagościliśmy, mało ludzi nad Zegrzem, w sumie dzień pracujący i pogoda taka sobie, trochę chłodno. Wyjechaliśmy z Zegrza i jechaliśmy prosto do Serocka, tam dotarliśmy o 12:30. 20minutowa przerwa na rynku, jedzenie i napoje. Wyjechaliśmy na trasę 61, za Serockiem masakra, upierałem się jeszcze w Zegrzu, żeby jechać jednak przez Nasielsk.
Syśka po drodze mało nie padała na zawał, bo TIRozamiatacze siały postrach. 20km jechaliśmy... przez 2 godziny. Nie ma to jak jazda wąskim i wyboistym poboczem. Miejscami udawało się wskoczyć w tok na ten kilometr i przeciąć dolinę rowerem po asfalcie. Ale mimo wszystko.. Dzięki Bogu żyjemy!;) Po drodze w Dzierżeninie (czy jakoś tak) stanęliśmy sobie na krótki postój przy kościele. 14:20, przystanek w Gzowie.. Syśka zaczęła się przebierać :D (gorąco jej było..)
Przy znaku wjazdowym "PUŁTUSK" (NARESZCIE!) zrobiliśmy sobie kilka zdjęć z rowerkami w rowie, wjechaliśmy do miasta i pojechaliśmy na rynek. Bardzo ładne miasto, rynek klimatyczny, jeden z najdłuższych jakie widziałem. Po kilkunastu minutach zaczęliśmy szukać czegoś do jedzenia i poszliśmy na kebaba. Zapięliśmy rowerki i weszliśmy do środka.. ja zostałem w drzwiach i obserwowałem pewnego podejrzanego osobnika który przyglądał się rowerom, na szczęście poszedł sobie dalej zapoznawszy się ze wszystkimi aspektami rowerowej techniki :)) Było już po 16, więc zaczęliśmy mozolnie zbierać się do domu, posiedzieliśmy jeszcze chwilę na ławeczkach przy fontannie, zebraliśmy siły i wyjechaliśmy z Pułtuska. KEBAB DOBRY, więc na pewno będzie to przystanek na trasie do Przasnysza.
Powrót
Wjechaliśmy w ul.nasielską dw571. Syśka zaniżała nieco średnią, więc jechała swoim tempem, a ja wycwaniłem się, żeby nadrabiać średnią uciekając od niej na 2-3km i czekając aż mnie minie. Tak kilka razy i podwyższyłem sobie średnią wycieczki o 3km/h. Zrobiliśmy sobie postój tuż przed Nasielskiem we wsi o pięknie brzmiącej nazwie.. Krzyczki - Żabicki :P
W Nasielsku zatrzymaliśmy się żeby zrobić zakupy u Agi ( taki tam sklepik, w którym byłem też z Alanem)
Robiło się ciemno, dochodziła 19, ruszyliśmy na Nowy Dwór! Po jakimś czasie (nie liczyłem już czasu) Dotarliśmy do DK62, potem postój w Nowym Dworze. Zjedliśmy i popiliśmy, ruszyliśmy w dalszą drogą powrotną. Trasa pokrywała się z poranną w stronę NDM, więc było wiadomo co i jak. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie gęsta jak mleko mgła, nawet oświetlenie nie dało rady, a chamstwo niektórych kierowców nie zna granic - na długich cały czas, ba, nawet w terenie zabudowanym przy gęstym ruchu :( ) Wymęczeni zimnem i mgłą dotarliśmy do Leszna jakoś przed północą.
Kosmiczna toaleta w Nowym Dworze
Droga do Nieporętu, po lewo za drzewami zalew zegrzyński
Ryneczek w Serocku
DK61, w tej chwili bez zamiatarek w postaci zestawów wielokołowych ;)
kościół w miejscowości Dzierżenin Tradycyjnie przy znaku musi być zdjęcie :)
fontanna/wodotrysk na rynku, nieopodal zameczku w Pułtusku
Lepszego zdjęcia nie mogła zrobić :P
Szisza :)
Kategoria znajomi, 150-200
Błonie
-
DST
34.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
16.06km/h
-
VMAX
39.20km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś znów wybraliśmy się z Alanem do Błonia. Było chyba po 19 (nie wiem, nie liczyłem czasu - szczęśliwi go nie liczą ;D ). Pojeździliśmy trochę po mieście, zahaczyliśmy Biedronkę, coś do jedzenia i picia, potem na rynek. :) Szpanerska rundka po ryneczku i w Lesznowską. Potem przez Pass i Czarnów.
Kategoria znajomi
Do dziewczyny z Alanem :P
-
DST
65.00km
-
Czas
03:24
-
VAVG
19.12km/h
-
VMAX
39.60km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pojechaliśmy do mojej dziewczyny rowerkami. Wyruszyliśmy z Leszna po 12, zrobiliśmy ok 40 km i znaleźliśmy się na ul.Fosa na Ursynowie. Fajnie spędzony dzień i zimne piwko w knajpie "Szopa" ;D Potem późnym wieczorem rowerki w "189" do Górczewskiej, dalej już rowerami DW580 do Leszna.
Kategoria znajomi, 50-80
Byleby rozruszać nogi - Leszno
-
DST
7.00km
-
Czas
00:36
-
VAVG
11.67km/h
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria samotnie, <20
Miał być Płock.. ale jednak do Nasielska!
-
DST
173.00km
-
Czas
09:56
-
VAVG
17.42km/h
-
VMAX
38.20km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Podjazdy
686m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
No to zaczynamy:
Zbiórka na skwerku w Lesznie równo o 6. 6:10 wyruszyłem z Alanem w stronę Kampinosu. Droga nie była zbyt zachęcająca, remont trwa w najlepsze, ale mieliśmy rano dużo czasu. Było chłodno, więc się nie spieszyliśmy, mogliśmy jechać przez Gawartową, ale nie chciało mi się nadkładać kilometrów. W kampinoskim parku byliśmy o 6:40. W Kampinosie zjedliśmy pierwsze lekkie śniadanko. Za cel mieliśmy Płock, o 6:55 ruszyliśmy dalej na Sochaczew, potem DW705 na Śladów.
No i błąd.. Nici z Płocka.
8:20 - Na przystanku w Śladowie zjedliśmy jeszcze trochę, pogadaliśmy i ruszyliśmy na zachód. Jechaliśmy sobie uśmiechnięci, niestety wyleciało mi z głowy, że w remoncie jest most.. Więc : Płock tak, ale wracamy do Sochaczewa (szkoda czasu i energii) albo jedziemy z drugą stronę. Po zastanowieniu wybieramy cel, Nowy Dwór, potem obgadamy co i jak. Spod zamkniętego mostu ruszyliśmy o
8:50 Jechaliśmy cały czas DW575, bardzo spokojnie jak na niedzielę, samochód raz na kilka km. 10:15 w Gniewniewicach zahaczyliśmy o sklepik. Do Nowego Dworu wjechaliśmy ok 11:30, na liczniku już 85km. Pokręciliśmy się po okolicy, oczywiście zawsze jakieś utrudnienia ;) Malowali przeprawę nad Wisłą, zapach farby natchnął nas entuzjazmem na dalszą część trasy ;) Piękny błękit kratownicy mostu, brudna brązowozielona woda. Idealny kontrast :D Następnie ruszyliśmy na Nasielsk, oczywiście ulicą Nasielską. W Psucinie 12:45 postój, na liczniku równa setka. Dobra trasa, planowaliśmy tamtędy wyprawę do Przasnysza i na mazury. Teraz wiem, że to dobra droga, najważniejsze - sprawdzona i spokojna.
a w Nasielsku...
O godzinie 13:30 wjechaliśmy w rogatki Nasielska, przecinając tory nieczynnej wąskotorówki. Nasielsk.. w porównaniu do NDM niczym nas nie zaskoczył, w sumie to nawet lekko odepchnął zabudową. Nie mój typ miasta ;) Podobno liczy się pierwsze wrażenie. Szukaliśmy Biedronki, ale niestety pech - nieczynna bo remont? Tak to powiedziała pewna starsza Pani pytana na chodniku. Cóż.. nie wyglądała ta Biedroneczka na nieczynną, ale trudno :P , zakupy zrobione w sklepie "AGA" (drożej:( ). Potem postanowiliśmy zrobić kółko i wyjechać na rondzie w NDM od drugiego wlotu, czyli DW631.
Dalej, więcej, mocniej
Ruszyliśmy z Nasielska po kilkunastu minutach przerwy, drogą 632, po drodze postój i słodkie lenistwo na trawie gdzieś .. gdzieś :) . Alan, nie wiem nawet jak, ale tak umazał się smarem ;) Ciekawe czy to wszystko odpierze!? Wszamaliśmy do końca ciasto, które dała mi moja mama, wypiliśmy trochę wody i ruszyliśmy dalej na Dębe. Przed wjazdem na zaporę na 124km trasy kupiliśmy u pewnego miłego starszego Pana jabłuszka <3 Słodkie, twarde i soczyste. Zamieniłem z dziadziem parę słówek o sporcie i zdrowym trybie życia, gość bardzo miły więc jabłka dostaliśmy praktycznie za "co łaska". Zjechaliśmy szosą w dół, przecięliśmy krajową 62, z zapory na Narwi bardzo ładny widok, multum ludzi i łodzi, sami mieliśmy ochotę zejść z szosy, ale czas nas gonił, puszki na szosie pomagały, dość gęsto jeździły - ciąg idealny ;). Po drodze wstąpiliśmy do lokalnych po wodę - bo nie mieliśmy już nic. Mili ludzie, pomogli - ruszyliśmy dalej.
Łyk Alanowego zwątpienia
Szczerze przyznam, że w takim upale opadaliśmy z sił na odcinku od zapory do Nowego Dworu, ale daliśmy radę. Alan jechał cały czas za mną, więc to ja zbierałem większe podmuchy. Straszny wiatr od zachodu wiał prosto w twarz :/ Ale wszystko dobrze się skończyło, no prawie..
Znów Nowy Dwór i do domu
Alan jakiś dziwnie zamroczony wpakował się we mnie na wjeździe na rynek. Kraksa, huk i w powietrze prawie uniosła się pierwsza z moich ust 'ku*wa!'... powstrzymałem się :) Grzeczny chłopiec jestem, a co. Potem 'mała' długa przerwa na rynku (cuuudny jest <3 i jeszcze ta fontanna i wodotryski, kupa dzieciarni bawiąca się w wodzie).
Usiedliśmy na kanciastych ławeczkach (szczerze wolałbym wygodniejsze - te na południu rynku). Z Nowego Dworu już umiarkowanie szybkim tempem. Wybrałem kółeczko koło jednostki wojska w Kazuniu (już dziś drugi raz), potem na Cybulice i na południe szosą do Leszna.Bolały mnie nogi.. chociaż nie ze zmęczenia, a po uderzeniu Alana :(. Przez jakieś naście km brzęczało tylko radio i Alan. No i jego rower - w końcu dotarliśmy do Leszna. Mieliśmy jeszcze dość ochoty by pojeździć po Lesznie i okolicy. Niestety doba ma tylko 24h, więc rozjechaliśmy się do domów.
Kategoria znajomi, 150-200, asfalt
:(
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jednak 'urlop' odwołany. Jest czas, żeby przygotować się na jutro. W sumie zdążyłbym nawet gdybym wrócił o 18, no ale w ten sposób mamy cały dzień na przygotowanie.
Miał być Teresin..
-
DST
41.00km
-
Czas
02:21
-
VAVG
17.45km/h
-
VMAX
37.30km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Podjazdy
101m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś skromnie, w planach mieliśmy jechać za Teresin, ale koniec końca zaczęliśmy kluczyć po wsiach na południe od linii kolejowej. Wcześniej w okolicy Bieniewa- Parceli jakaś Ciężarówka w rowie przy krajowej 2. Nie wyglądała by ją coś uderzyło, pewnie gość zjechał poza asfalt i wylądował na boku.
Następnie: Bieniewo, Gągolina, co chwilę w innym kierunku, polne drogi mieszane z asfaltem (nie wiem czy to droga asfaltowa czy tylko 'łatana' asfaltem.. tyle dziur, nie szło poznać ;D błądziliśmy po polach, aż wyjechaliśmy na Kaskach. Stamtąd prosto na Bieniewice, Alan chciał podskoczyć na Błonie. W Błoniu zaliczyliśmy Biedronkę, moją uwagę przykuła grupka rumunów kręcących się po parkingu "sratata perfumy sratata" - spier* pan - powiedziałem. Dodając Alanowi: 'prędzej tamtemu by się perfumy przydały" - HAHA :D
Alan zatankował izotonik i ruszyliśmy na Leszno. Lesznowską, na Osieku dzida w stronę komina (jak ja nienawidzę tych dziur :/) Temperatura jak na dziś idealna, z powrotem trochę bocznego wiatru dawało się we znaki ale półciężarówki pomagały utrzymać ciąg aż do Leszna. Alana zaczęły boleć nogi, Może trochę za dużo jak na niego ostatnimi dniami te kilkadziesiąt km dzień w dzień od ponad tygodnia. Jutro rowerowy urlop - Trochę przyjemności dla Bikera Gore'a (mnie :) ) A w niedziele bijemy zeszłoroczne 140km. Może Łowicz?
Kategoria znajomi, 20-50
Wieczorkiem: Leszno > Błonie > Rokitno > Krosna > Płochocin > Borzęcin > Leszno
-
DST
52.00km
-
Czas
02:46
-
VAVG
18.80km/h
-
VMAX
37.70km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Podjazdy
125m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorem z Alanem wybrałem się do Błonia. Miało być tylko Błonie, ale po przejażdżce i godzince spędzonej na rynku okazało się, że muszę odebrać smar od kumpla na Borzęcinie.Chwila rozmowy ze spotkanym szkolnym znajomym i wizyta w sklepie. Także nowy cel : jedziemy na Borzęcin! Oczywiście jak to ja "na około", więc wyjechaliśmy z Błońskiego ronda DW720 przez Rokitno, aż za Biskupice. Potem przed A2 odbiliśmy równolegle w lewo, jakiś dobry asfalt, pytanie gdzie dalej, bo to nowe tereny. Szybki look na GPS, byle dobić do Płochocina. Jednak zbytnio się nie sugerowałem, wolę jednak dobrą orientację "wrodzoną" :) Okej, jedziemy, widać komin na Mosznej (tak to chyba się tą wieś odmienia ;P) , wieżę kościoła na Żbikowie, w przeciwnym kierunku rysuje się Józefów z dawnym 'Polmosem'. 2 km przez pola, masakryczna droga asfaltowa gdzie więcej dziur niż asfaltu ;) Ale zawsze coś. Do Płochocina wjechaliśmy boczną drogą od strony zakładów, przecięliśmy tor bocznicy i ruszyliśmy w stronę Święcic. Słońce ładnie zachodziło, przeskoczyliśmy poznańską, potem przez Pilaszków dojechaliśmy na wysokość Borzęcina. 3 km ul.Kosmowską. Czeka.. psy szczekają. Kazik wychodzi, krótka gadka w stylu "co tam jak tam?", odebrany pakunek ze smarem. Ruszamy spokojnie na Leszno boczną drogą przez Myszczyn i Wąsy. Dobra droga, zero oporu ze strony wiatru (na wieczór zawsze współpracuje na naszą korzyść :D ) Także kilka wspólnych sprintów na dochodzenie, po chwili widać komin fabryczny, ciemno, tylko znaki błyskają w rytm światła roweru, odbijamy na 579tkę i tniemy na Błońską :)
Kategoria znajomi, 50-80
Spontanicznie na Łomianki ;)
-
DST
85.00km
-
Czas
04:38
-
VAVG
18.35km/h
-
VMAX
56.80km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Podjazdy
40m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajsze nudne popołudnie zaowocowało spontanicznym rowerkiem z kolegami, Alanem i Kazikiem. Trasa na północ. Za Roztoką zadecydowaliśmy, że skręcimy w asfalt w stronę Wierszy. Całkiem sporo wygodnej ścieżki dzielonej w 1/3 z drogą. Potem zaliczyliśmy sklepik na drodze do Czosnowa. Oczywiście nie obyło się bez szalonego pomysłu Kazika (jak zwykle wprowadza nutę humoru na trasie, nie raz do przesady :D), byśmy każdej napotkanej ładnej dziewczyny pytali o drogę ;)(oczywiście drogę znaliśmy he he). Pokręciliśmy się po wsi, ale nic ciekawego nie przykuło naszej uwagi, więc pognaliśmy równoległą do 'siódemki' drogą aż do Łomianek. Stamtąd do Warszawy, zahaczyliśmy myjnie na Żoliborzu, w której pracuje ojciec mojego kolegi. Krótki postój, uzupełnienie płynów i pedałowanie do Leszna. Wyskok na Powstańców, potem na Górczewską i prosta droga. W ruch światła i kamizelka dla kumpla bo zaczęło się ściemniać. Równym tempem ok 27km/h do Leszna, po drodze gubimy ogonek w postaci Kazika, bo zjechał w Borzęcinie do babci. Samotnie z Alanem dotarliśmy do Leszna ok 21.
Kategoria znajomi, 80-100, asfalt, teren