cały dzień
Dystans całkowity: | 1852.80 km (w terenie 6.00 km; 0.32%) |
Czas w ruchu: | 83:06 |
Średnia prędkość: | 22.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.90 km/h |
Suma podjazdów: | 2604 m |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 108.99 km i 4h 53m |
Więcej statystyk |
Leszno > Czersk > Tarczyn > Jaktorów
-
DST
162.70km
-
Czas
07:02
-
VAVG
23.13km/h
-
VMAX
40.10km/h
-
Sprzęt Biała strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Czerska z trzema kompanami, powrót przez Tarczyn solo :)
Kategoria 150-200, asfalt, cały dzień, znajomi
praca + Biała Rawska + Jaktorów
-
DST
133.70km
-
Czas
05:35
-
VAVG
23.95km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Sprzęt Biała strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 100-150, asfalt, cały dzień, Do pracy, z pracy, w pracy..., samotnie
Płock
-
DST
164.00km
-
Czas
06:29
-
VAVG
25.30km/h
-
VMAX
39.70km/h
-
Sprzęt Biała strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Samotny strzał. Płocka nie zwiedzałem z racji braku czasu (wyjechałem później niż planowałem)
Kategoria 150-200, asfalt, cały dzień, samotnie
Konstancin z Anią
-
DST
122.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
06:04
-
VAVG
20.11km/h
-
VMAX
40.60km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 100-150, asfalt, cały dzień, samotnie, znajomi
Konstancin i Gassy
-
DST
125.30km
-
Czas
04:37
-
VAVG
27.14km/h
-
VMAX
53.90km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Peżotto
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw 7:30 kierunek Konstancin...co prawda do Brwinowa nie chciało mi się zbytnio produkować, ale dalej już równiutko szło. Do tego stopnia, że mając w kieszeni dodatkowe zaoszczędzone pół godziny zaatakowałem Piaseczno od południa jadąc od strony Gołkowa.
Posiedziałem z Anią w domu i o 13 ruszyliśmy rowerkami w plener na Gassy :)
Powrót z Konstancina do Leszna był lekki 'mimo Piaseczna', dostałem jakiejś dzikiej energii :P
No a powroty bywają...takie:
No i tą drogą do Leszna :D
Kategoria 100-150, asfalt, cały dzień, samotnie
Konstancin
-
DST
117.00km
-
Czas
04:28
-
VAVG
26.19km/h
-
VMAX
44.40km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
400m
-
Sprzęt Peżotto
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria 100-150, asfalt, cały dzień, samotnie
Praca
-
DST
62.00km
-
Czas
02:58
-
VAVG
20.90km/h
-
VMAX
42.20km/h
-
Sprzęt Peżotto
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj naszła mnie Ochota ;) Poszło szybko, ale potem niestety wbrew prognozom rozpadał się deszcz, więc do Leszna na mokro.
Kategoria 50-80, asfalt, cały dzień, Do pracy, z pracy, w pracy..., samotnie
Praca
-
DST
72.90km
-
Czas
04:22
-
VAVG
16.69km/h
-
VMAX
36.50km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Peżotto
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny rozrzut plakatów, uzupełnienie Woli i Śródmieścia. Zacząłem od Powiśla... fajnie i szybko, w centrum spotkał mnie deszcz - i już mnie nie opuścił. Kilkanaście punktów zaliczonych, wszystko mokre, reszta plakatów suszy się w pokoju :) Ale warto było, dawno tak nie zmokłem, fajne uczucie.
Kategoria 50-80, asfalt, cały dzień, Do pracy, z pracy, w pracy..., samotnie
Praca
-
DST
101.60km
-
Czas
04:56
-
VAVG
20.59km/h
-
VMAX
42.80km/h
-
Sprzęt Peżotto
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna rozwózka po szkołach :) Z Leszna do Wawy, po Wawie i nazad naokoło w tę i z powrotem! :D
Dziś całe Bemowo i Bielany... i ten kapeć na początku, ale szybko zmieniłem dętkę i dalej jazda z plakatami.
Kategoria 80-100, asfalt, cały dzień, Do pracy, z pracy, w pracy..., samotnie
NDM, Nasielsk, Pułtusk, Nowe Miasto, Płońsk, Sochaczew
-
DST
211.90km
-
Czas
07:49
-
VAVG
27.11km/h
-
VMAX
52.70km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Podjazdy
937m
-
Sprzęt Peżotto
-
Aktywność Jazda na rowerze
Słowem wstępu: Wyjazd lekko opóźniony, bo mieliśmy wyjechać z Leszna punkt 8, ale ze względu na opóźnienie Piotra wystrzeliliśmy spod MarcPola jakoś.. 8:34 :). Potem szybko przejechaliśmy do Nowego Dworu, średnia oscylowała w granicach 30km/h, przy moście zrobiliśmy sobie przerwę na potrzeby...no i po wszystkim polecieliśmy na Pomiechówek, następnie - ulicą Nasielską - prosto do Nasielska. W mieścinie nawet nie zwolniliśmy, na światłach od razu skręciliśmy w stronę Pułtuska - i to była chyba najbardziej dynamiczna część trasy. Kupa lekkich podjazdów, zjazdów, urozmaicona aczkolwiek dobra nawierzchnia, nadrabianie średniej i tylko jeden krótki postój przy kościele w Winnicy (nie mogłem się powstrzymać, jak zobaczyłem cały plac wyłożony kocimi łbami, musiałem zejść z roweru i trochę pospacerować - uwielbiam takie okolice, nie tknięte jeszcze przez 'polisz arkiteczers'kostką bauma :).
W Pułtusku zeszliśmy z rowerów i trochę pospacerowaliśmy po okolicach rynku, kupiliśmy sobie po lodziku u miłej Pani w okienku...posiedzieliśmy trochę przy zamku i pilnując czasu ruszyliśmy szybciutko w stronę Nowego Miasta. Oczywiście jak to na etapach (a od miasta do miasta mieliśmy około 20km) 'wachlowaliśmy' się na zmianach, żeby oszczędzać siły - bo mieliśmy troszkę wiatru jadąc na zachód. W Nowym Mieście zatrzymaliśmy się na przytulnym rynku, uzupełniliśmy płyny i po paru minutach dalej w drogę - Tym razem do Płońska, a tam... :)
W Płońsku zrobiliśmy zakupy w pierwszej napotkanej Biedronce, a jak to na rowerze: buła, konkret 3 per capita, do tego po jogurcie naturalnym (pycha, bo zimny!) i po jabłuszku. Nie obyło się bez problemów - stołowaliśmy się przy wózku sklepowym. Także jedyne co z Płońska pamiętam to krzyk : ''Ej ej! Ty, nasz stół nam odjeżdża!" :D.
Dalej to już tylko monotonna jazda DK50 do Wyszogrodu, sporo wiatru, dużo TIRów, ale daliśmy radę nawet i na tym nudnym odcinku. Z pomocą przyszedł nam Pan jadący jakimś..czymś... Wskoczyliśmy mu na kuper i tak w oparach z gorącego silnika, z około 40km/h na liczniku kompletnie na drafcie przejechaliśmy kilka kilometrów. Na koniec podziękowaliśmy sobie wzajemnie rączką (I tutaj wtrącę! Dziękujcie sobie nawet za głupie 'wpuszczenie' na pas... niby mały gest a powoduje uśmiech na dalsze kilometry) - on skręcił w bok, a my o własnych siłach utrzymując średnią popedałowaliśmy do Wyszo :)
W Wyszogrodzie zajrzeliśmy nad Wisłę, trochę się pomoczyliśmy żeby zmyć z siebie te litry potu i piachu i na te ostatnie kilometry (a mieliśmy ich do domu jeszcze około 50) poczuć się komfortowo. Nogi wcale nas nie bolały ( i dzisiaj też nie bolą), ale czuliśmy się nieco wymęczeni całą podróżą, bo ileż to dziur na naszych drogach, a na szosie - zero amortyzacji). A żeby jeszcze tej euforii na ostatnich kilometrach było mało, kuzyn w Kampinosie przekazał mi, że Majunia wygrał TdP - No to już wieczorem bez picia się nie obyło ;) Same sukcesy wczoraj...A i wieczór romantyczny :) Słowem - Najlepszy dzień tych wakacji!
Kategoria asfalt, cały dzień, powyżej 200, znajomi