arturt1 prowadzi tutaj blog rowerowy

Artur Biker Gore

Miał być Płock.. ale jednak do Nasielska!

  • DST 173.00km
  • Czas 09:56
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 686m
  • Sprzęt Srebrna strzała
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano: 20.08.2012


No to zaczynamy:
Zbiórka na skwerku w Lesznie równo o 6. 6:10 wyruszyłem z Alanem w stronę Kampinosu. Droga nie była zbyt zachęcająca, remont trwa w najlepsze, ale mieliśmy rano dużo czasu. Było chłodno, więc się nie spieszyliśmy, mogliśmy jechać przez Gawartową, ale nie chciało mi się nadkładać kilometrów. W kampinoskim parku byliśmy o 6:40. W Kampinosie zjedliśmy pierwsze lekkie śniadanko. Za cel mieliśmy Płock, o 6:55 ruszyliśmy dalej na Sochaczew, potem DW705 na Śladów.

No i błąd.. Nici z Płocka.
8:20 - Na przystanku w Śladowie zjedliśmy jeszcze trochę, pogadaliśmy i ruszyliśmy na zachód. Jechaliśmy sobie uśmiechnięci, niestety wyleciało mi z głowy, że w remoncie jest most.. Więc : Płock tak, ale wracamy do Sochaczewa (szkoda czasu i energii) albo jedziemy z drugą stronę. Po zastanowieniu wybieramy cel, Nowy Dwór, potem obgadamy co i jak. Spod zamkniętego mostu ruszyliśmy o
8:50 Jechaliśmy cały czas DW575, bardzo spokojnie jak na niedzielę, samochód raz na kilka km. 10:15 w Gniewniewicach zahaczyliśmy o sklepik. Do Nowego Dworu wjechaliśmy ok 11:30, na liczniku już 85km. Pokręciliśmy się po okolicy, oczywiście zawsze jakieś utrudnienia ;) Malowali przeprawę nad Wisłą, zapach farby natchnął nas entuzjazmem na dalszą część trasy ;) Piękny błękit kratownicy mostu, brudna brązowozielona woda. Idealny kontrast :D Następnie ruszyliśmy na Nasielsk, oczywiście ulicą Nasielską. W Psucinie 12:45 postój, na liczniku równa setka. Dobra trasa, planowaliśmy tamtędy wyprawę do Przasnysza i na mazury. Teraz wiem, że to dobra droga, najważniejsze - sprawdzona i spokojna.

a w Nasielsku...
O godzinie 13:30 wjechaliśmy w rogatki Nasielska, przecinając tory nieczynnej wąskotorówki. Nasielsk.. w porównaniu do NDM niczym nas nie zaskoczył, w sumie to nawet lekko odepchnął zabudową. Nie mój typ miasta ;) Podobno liczy się pierwsze wrażenie. Szukaliśmy Biedronki, ale niestety pech - nieczynna bo remont? Tak to powiedziała pewna starsza Pani pytana na chodniku. Cóż.. nie wyglądała ta Biedroneczka na nieczynną, ale trudno :P , zakupy zrobione w sklepie "AGA" (drożej:( ). Potem postanowiliśmy zrobić kółko i wyjechać na rondzie w NDM od drugiego wlotu, czyli DW631.

Dalej, więcej, mocniej
Ruszyliśmy z Nasielska po kilkunastu minutach przerwy, drogą 632, po drodze postój i słodkie lenistwo na trawie gdzieś .. gdzieś :) . Alan, nie wiem nawet jak, ale tak umazał się smarem ;) Ciekawe czy to wszystko odpierze!? Wszamaliśmy do końca ciasto, które dała mi moja mama, wypiliśmy trochę wody i ruszyliśmy dalej na Dębe. Przed wjazdem na zaporę na 124km trasy kupiliśmy u pewnego miłego starszego Pana jabłuszka <3 Słodkie, twarde i soczyste. Zamieniłem z dziadziem parę słówek o sporcie i zdrowym trybie życia, gość bardzo miły więc jabłka dostaliśmy praktycznie za "co łaska". Zjechaliśmy szosą w dół, przecięliśmy krajową 62, z zapory na Narwi bardzo ładny widok, multum ludzi i łodzi, sami mieliśmy ochotę zejść z szosy, ale czas nas gonił, puszki na szosie pomagały, dość gęsto jeździły - ciąg idealny ;). Po drodze wstąpiliśmy do lokalnych po wodę - bo nie mieliśmy już nic. Mili ludzie, pomogli - ruszyliśmy dalej.

Łyk Alanowego zwątpienia
Szczerze przyznam, że w takim upale opadaliśmy z sił na odcinku od zapory do Nowego Dworu, ale daliśmy radę. Alan jechał cały czas za mną, więc to ja zbierałem większe podmuchy. Straszny wiatr od zachodu wiał prosto w twarz :/ Ale wszystko dobrze się skończyło, no prawie..

Znów Nowy Dwór i do domu
Alan jakiś dziwnie zamroczony wpakował się we mnie na wjeździe na rynek. Kraksa, huk i w powietrze prawie uniosła się pierwsza z moich ust 'ku*wa!'... powstrzymałem się :) Grzeczny chłopiec jestem, a co. Potem 'mała' długa przerwa na rynku (cuuudny jest <3 i jeszcze ta fontanna i wodotryski, kupa dzieciarni bawiąca się w wodzie).
Usiedliśmy na kanciastych ławeczkach (szczerze wolałbym wygodniejsze - te na południu rynku). Z Nowego Dworu już umiarkowanie szybkim tempem. Wybrałem kółeczko koło jednostki wojska w Kazuniu (już dziś drugi raz), potem na Cybulice i na południe szosą do Leszna.Bolały mnie nogi.. chociaż nie ze zmęczenia, a po uderzeniu Alana :(. Przez jakieś naście km brzęczało tylko radio i Alan. No i jego rower - w końcu dotarliśmy do Leszna. Mieliśmy jeszcze dość ochoty by pojeździć po Lesznie i okolicy. Niestety doba ma tylko 24h, więc rozjechaliśmy się do domów.


Kategoria znajomi, 150-200, asfalt


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa eniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]