teren
Dystans całkowity: | 5078.76 km (w terenie 1123.40 km; 22.12%) |
Czas w ruchu: | 299:30 |
Średnia prędkość: | 16.96 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.80 km/h |
Suma podjazdów: | 14587 m |
Liczba aktywności: | 168 |
Średnio na aktywność: | 30.23 km i 1h 46m |
Więcej statystyk |
Kusociński 2013
-
DST
79.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
04:23
-
VAVG
18.02km/h
-
VMAX
38.60km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Podjazdy
253m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś byliśmy z Wakabiorzem na Rajdzie rowerowym imieniem Janusza Kusocińskiego. Pojechaliśmy się rozerwać, niestety bez Zadry, który RACZYŁ SPAĆ w najlepsze a byłem z nim umówiony o 7 rano!! :P No ale nic, szybko zebraliśmy się z Wakabą i ruszyliśmy spotkać się half-way na Pilaszkowie, potem od razu na Ożarów. Po 9 zapisalismy się na rajd, mieliśmy jeszcze półtorej godziny, więc udaliśmy się na zakupy do sklepu. Kupiłem kartę (nareszcie) i od razu napisałem do mojej stęsknionej Ani :) Dziś była nadwyraz wyrozumiała, chyba ze względu na rajd - ale i tak ją kocham. Na trasę ruszyliśmy z lekką obsuwą tuż po 10:30. Przejazd był spoko, denerwowały nas (i nie tylko nas) małe dzieci bez opieki, które szalały na pożal się Boże lewdo jeżdżących rowerach i wyjeżdżały prosto pod koła poruszając się torem nie do przewidzenia. Cóz.. chyba odłoże sobie rajdy tego typu ze względu na te bachorki.. Co jak co ale rodzice powinni je zdyscyplinować. Przemilczę już temat poruszania się prawą stroną - bo to dla większości rowerzystów dziś jadących totalny abstrakt, a szkoda, bo przestrzegając przepisów uniknęlibyśmy tych kilku niepotrzebnych postojów i wywrotek dzieciaków skaczących między innymi rowerzystami. W Palmirach posiedzieliśmy godzinę.. wiązanka złożona, więc w ruszyliśmy z powrotem po tych kamieniach i błocie - ale w tą stronę już sprawniej. Wakaba strasznie się umorusał, gdyby organizowali konkurs na najbrudniejszego uczestnika to miałby szansę na wygraną (:D w kategorii mężczyzn i kobiet.. Ej nie wiem skąd mi ta kobieta po głowie chodzi, chyba przez te blond włosy :D, no ale mniejsza). Po powrocie do parku ołtarzewskiego zjedliśmy zajebistą grochówę, poczekaliśmy na rozlosowanie nagród (oczywiście nic nie wygraliśmy) i ruszyliśmy na Borzęcin a dalej do Wakaby na kawkę. Skorzystałem za potrzebą bo po tej zupie ostro cisnęło w jelita :O :D, wysuszyłem z lekka swoją koszulkę, ogarnąłem te brudne od błota gice i razem z Wakabą popedałowałem do Leszna. On do Sysi a ja do domku ;)
A dziś głowa zryta rockometalopunkiem w każdej postaci! Nie ma co, ale to daje sporo do energii :]
Pedałowanie po Wakabę..
Wakaba prezentuje swoje 'wdzięki'... chociaż i tak uwagę przykuwa jego ubłocenie ;)
Na Palmirach prawie godzina postoju, złożenie kwiatów i drobny słodki posiłek ;P - banan i herbatniki.
Wakaba z radością szamał grochóweczkę. Lataliśmy po dokładki jak koty z pęcherzem :D
Wakaba w widełkach. Po chwili sporo się ochłodziło, więc szybko ruszyliśmy na Borzęcin i dalej na Wiktorów do Wakaby
Kategoria 50-80, asfalt, teren, znajomi
Na leniucha :P
-
DST
9.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
00:35
-
VAVG
15.43km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Podjazdy
28m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szmitek wyciągnął mnie na rowerek... po polach, po lasach i trochę asfaltów. Na odczepnego, bo byłem zmęczony.
Kategoria znajomi, teren, asfalt, <20
Nie(udana) majówka... Dzień pierwszy i ostatni
-
DST
10.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
00:41
-
VAVG
14.63km/h
-
VMAX
47.10km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
41m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
O majówce chyba nawet nie warto wspominać - miała być rowerowa - wyszła samochodowa z rowerami na dachu. Skończyło się na kilku zaledwie kilometrach nabitych na trasie "od namiotu do sklepu". Pogoda nie dopisała, nie dopisała również gościnność lokalnych mieszkańców - ktoś o 3 w nocy okradł nasz namiot, całe szczęście nie zginęło tak dużo rzeczy - złodziej raczej szukał tylko pieniędzy, co nie zmienia faktu że była to chyba najgorsza pobudka jaką mieliśmy. Ciche kroki i podchody od około godziny 2, w końcu przebudzenie i dźwięk zapinanego suwaka od przedsionka. Mimo szybkiego zrywu z Kazikiem nie udało nam się nic konkretnego znaleźć...
Ale teraz pora na pozytywy: udany przyjazd, pierwszego dnia pogoda super (zachmurzenie, ale względnie ciepło), smaczny grill, kilka piwek na wieczór i chillout na całego. Poranek jaki był taki był, ale poprawiliśmy sobie humory kolejnym grillem, niestety już w rzęsistym deszczu. Potem sprawne pakowanie i decyzja - spadamy do domu. Następnym razem nie wybierzemy żadnego pola namiotowego ani uczęszczanych przez turystów miejsc. Najlepsza jest głucha dzicz, albo jacyś starsi miejscowi u których na podwórku będzie względne bezpieczeństwo i pewność tego że rano obudzimy się w komplecie z kompletem pakunków - co najważniejsze z rowerami u boku. No ale co.. wspomnienia są ;) i to jakie!
Wakaba próbuje mocować bagażnik rowerowy...
...a z drugiej strony ja z Wietnamczy.. z Kazikiem ;)
Zakupy w łęczyckiej Biedronce ;) W tle zamek w Łęczycy.
Wakaba męczy kupionego grilla... dzielnie składał - równie dzielnie jadł.
Nie wiem dokładnie co robił Wakaba.. w sumie nawet nie ingeruję :D
Trochę smutno że nie było okazji ruszyć gdzieś dalej :(
Kategoria <20, asfalt, cały dzień, przemyślenia / plany, w ciemności, znajomi, teren
7.04.2013 - Górki i Nowy Dwór z Wakabą
-
DST
48.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
15.57km/h
-
VMAX
47.70km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Podjazdy
232m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś gdy rano otworzyłem oczy, ukazał mi się cudowny widok słońca - a jak słońce to ciepło - a jak ciepło to.. Rower :D
Po 11 zebraliśmy się z Wakabą na Kampinos, po drodze małe zakupy w Biedronce, potem coś do picia w Kampinosie. Ruszyliśmy na Górki, jechało się ciężko bo w lesie zalegała jeszcze chlapa rozjeżdżona z błotem. W Górkach zrobiliśmy sobie krótki postój i uzgodniliśmy, że będziemy kierować się na północ do Leoncina a potem nad Wisłę. Wcześniej opcjowałem żeby skręcić asfaltem na Sowią Wolę, ale pogoda namówiła nas do dłuższego rowerowania. Droga była jeszcze cięższa niż ta na Górki, ale daliśmy radę. Piotrek pewno będzie żałował, że nie mógł z nami jechać - w takim błocie to dla niego przyjemność. Tuż przed skrętem na Grochale Wakaba zaliczył glebę przy 27km/h, bo jakiś niemyślący kierowca puszki raczył jechać sobie środkiem drogi, zamiast po swoim pasie - czym nas kompletnie zaskoczył... no ale cóż, są ludzie i ludziska. Po jakimś czasie dobiliśmy do Grochal i Głuska, zajrzeliśmy na wał przeciwpowodziowy, po czym otrzepując rowery z błota pocisnęliśmy DW575 na Kazuń. Bardzo dobrze się jechało, zadowalająca średnia i wiatr częściowo w plecy - dzięki temu szybko dotarliśmy w rejon trasy S7. Posiedzieliśmy chwilę przy wiadukcie nad drogą 575 i traf chciał, że podjechał do nas gość.. trochę się zgubił, szukał drogi na Ożarów i Kaputy - więc sprawnie go pokierowaliśmy - mam nadzieję, że trafił. Ledwo ruszyliśmy a przed oczami zaczął się rysować błękitny most na Wiśle. Niestety tu zatrzymując się na poboczu musiałem wjechać a jakieś szkło - poszła tylna opona. Myślałem że mam ze sobą dętkę na zmianę (rano miałem w plecaku..) więc poszliśmy na miasto szukać stacji z kompresorem. Po drodze zahaczyliśmy Biedronkę i udaliśmy się na rynek w NDM. Niestety jak na złość stwierdziłem, że nie mam ze sobą gumy.. także dalsza podróż nie mogła się odbyć.. mieliśmy wcześniej pomysł żeby cofnąć się do mostu i dalej ruszyć w stronę Łomianek boczną drogą, potem przejechać na Babice i do Leszna.. ale to już tylko niezrealizowane plany. Pokręciliśmy się po Nowym Dworze, zagadał nas jakiś dresik, w sumie miło się gadało, wypytywał o rowerki, pogodę, próbował cokolwiek pomóc :D. Całe szczęście Wakaba skołował transport - przyjechała po nas jego babcia z jego ojcem. Szybko dojechaliśmy do Leszna. Trochę żałuję, że rano nie upewniłem się co do dętki i opony, bo spokojnie dzisiaj wykręcilibyśmy setkę - pogoda sprzyjała, słońce zachodzi dopiero po 19.. :P cóż, będzie jeszcze okazja, póki co w tygodniu zamawiam kasetę z łańcuchem, no i oczywiście komplet dętek i jakiś dobry uszczelniacz do opon. Oczywiście mimo tego negatywnego niuansu dzień zaliczam do bardzo udanych :) świetna pogoda - wyczekiwana od dawna wiosna dała o sobie znać z tej lepszej strony, do tego moja ulubiona muzyka w radio - akurat puszczali same moje faworyty ;) Nic tylko zmieniać osprzęt i czekać jeszcze cieplejszej pogody :D I kilku wolnych dni - bo w planach już rysują się 2 dniowe trasy.
Ta nutka puszczona dziś w radiu wyjątkowo pozytywnie nastroiła mnie do nabijania licznika :) W sumie taka prawda.. oprócz błękitnego nieba.. oprócz drogi szerokiej ;)
Poza tym Bryan Adams, Maggie Reilly, klasyka lat 90 w wykonaniu Varius Manx, oraz wiele 'dzisiejszych', dających energię w nogach utworów :D
A tu kilka zdjęć:
Na początek drobne zakupy w Lesznowskim Kościele :)
Wakaba w drodze do Górek Kampinoskich
Taka nawierzchnia towarzyszyła nam w drodze z Kampinosu do Górek, oraz z Górek na Leoncin
Musieliśmy udokumentować nasz pobyt na wiejskim przystanku - który od lat jest niczym karta historii, na której zapisywane są daty i nazwiska ;)
Kanał Łasica w zimowo wiosennej aurze
Kościół w Górkach wybudowany w 2000 roku - rok po pożarze poprzedniego
Pochylona sosna powstańców i kamień upamiętniający wydarzenia z tego miejsca
Gore przymierzył szkiełka Wakaby - Gore musi sobie kupić na wiosnę i lato
Neogotycki kościół pw. św. Małgorzaty w Leoncinie położony na małym wzgórzu
Bardzo ruchliwa trasa S7, ale co się dziwić? W końcu to niedziela ;)
Most im. Józefa Piłsudskiego (ostatnio jechałem tędy, gdy był malowany) - biegnie tędy najkrótsza krajówka w Polsce - DK85, mająca niecałe 5km długości.
;) czysta jak moje sumienie Wisła..
Linia kolejowa numer 9, łącząca Warszawę z Gdańskiem ;) Już po modernizacji, pociągi mogą rozwijać na niej prędkość 160km/h, jednakże po drodze czeka ja trochę ograniczeń - chociażby sama geometria toru w okolicy Nowego Dworu Mazowieckiego.
Rynek w Nowym Dworze - nie było mnie tu od czasu pamiętnej kraksy z Alanem - mam nadzieję, że miejscowi już o tym zapomnieli :D
Rzut oka na Narew... krótki spacerek na skwer przy urzędzie miasta i powrót do domu...
...który niestety wyglądał tak. Wyrzucili mnie w Lesznie, pospacerowałem do domu i postawiłem rower do góry kołami - niech odpocznie - bardzo się dzisiaj spracował.
Kategoria 20-50, asfalt, teren, znajomi, przemyślenia / plany
6.04.2013 - nuda, łatanie..
-
DST
11.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
00:39
-
VAVG
16.92km/h
-
VMAX
46.30km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Podjazdy
29m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miał być wspaniały dzień, z rana miałem ruszyć na pętlę: Leszno > Kampinos > Górki > Sowia Wola > Leszno.. koniec końca wstałem o 10, stwierdziłem brak powietrza (ponownie mimo łatania) w przednim kole. Skończyło się na spacerku do kolegi. Kompresorem nabiłem połataną dętkę i ruszyłem przed siebie. Drogę marianowską dorzucam do terenu.. po prostu nie da się nią jechać. :D droga dla kozaków.. chyba że komuś życie i sprawność maszyny niemiła. Wyjeżdżając na Grądach chciałem zajechać przynajmniej na Kampinos, ale za Wilkowem straciłem ochotę na cokolwiek. Wróciłem do Leszna, na sochaczewskiej bujnąłem się nieco z wiatrem.. no a w tej chwili nuda. Czekam, może ktoś będzie miał ochotę gdzieś się ruszyć :(
Kategoria <20, asfalt, samotnie, teren
Leszno, pola, lasy
-
DST
16.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:13
-
VAVG
13.15km/h
-
VMAX
31.10km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Podjazdy
66m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pozwoliłem sobie na małe kręcenie po Lesznie i okolicy. W planach miałem większość terenu, ale gdy zajechałem za szkółkę leśną.. odeszła mi ochota. Niemiłosiernie mieląca się w kołach biało-szara breja zniechęciła mnie do dalszej jazdy po terenie. Wybrałem się więc na zwiad w okolice PGR i cukrowni, poobserwowałem ile to już tego naszego Agrivestowskiego magazynu powstało, pokręciłem nieco po cukrowni.. a tu proszę :/ kolejny kapeć. Zdążyłem dojechać do domu i obserwuję jak z przedniej gumy ucieka życie.. No to pojeżdżone.
Kategoria <20, asfalt, samotnie, teren
Z Kazikiem po lesie i okolicach
-
DST
13.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:03
-
VAVG
12.38km/h
-
VMAX
32.80km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Podjazdy
54m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś po szkole, mimo zimowej aury znów naszła mnie ochota na przejażdżkę.
Dumałem tak do 16:30, aż okazało się, że Kazik też wybiera się na rundkę..
więc podjechałem po niego i razem ruszyliśmy przejeździć trochę lasu. Miejscami ciężko było jechać po świeżym nieubitym śniegu, ale mimo to frajda jest.
Maszynka gotowa do mielenia śniegu ;)
Kategoria <20, asfalt, teren, znajomi
Julinek z Kazikiem
-
DST
9.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:40
-
VAVG
13.50km/h
-
VMAX
34.60km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Podjazdy
39m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z wieczorka umówiłem się z Adrianem K. na rower po okolicy. Spiknęliśmy się na skwerku - był na szosie ale uzgodniliśmy, że za bardzo wieje i pojedziemy do lasu. Wybraliśmy pętelkę na Julinek. Kazik przyjechał ze mną pod mój dom i wprowadziłem jego kolarkę na podwórko, następnie biorąc rower Macieja - akurat przetestowałem go po zimie. O ile przy głównej szosie dukt był całkiem przejezdny, o tyle przy parkanie Julinka jadąc na zachód zakopywaliśmy się w błocie i resztkach śniegu. Oczywiście ekstremalnie po ciemku. Ubrudziliśmy trochę rowerki, ale do jutra wszystko ogarniemy.
Kategoria teren, asfalt, <20, w ciemności, znajomi
Kończymy luty ;)
-
DST
45.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:47
-
VAVG
16.17km/h
-
VMAX
36.50km/h
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wróciłem!:)
Jakoś od połowy miesiąca nie miałem okazji rowerować, zdarzały się tylko wypady do znajomych w dwie strony.. albo i jedną - o czym zaraz wspomnę ;)
Pogoda zdecydowanie się polepszyła, nie ma śniegu (podobno ma jeszcze poprószyć, ale to ostatni raz), w ostatnich dniach temperatura poszła w górę, chwilami świeciło słoneczko, co bardzo mnie cieszy :D Od razu żywiej w oczach, nawet siedzenie w szkole nie jest problemem. A wracając do wycieczki w jedną stronę..
kilka dni temu niestety złapałem kapcia - szczęście w nieszczęściu, że stało się to w pobliżu Leszna, dzięki czemu kumpel podwiózł mnie samochodem do domu. Rower stał kilka dni u niego, przy następnej wizycie połatałem dętkę (muszę kupić komplet nowych, bo na tej, jak się okazało O ZGROZO - 4 łaty!)
Do jutra muszę się z tym uporać bo Kazik ciągnie na sobotni rowerek ;) nareszcie.
Kategoria 20-50, asfalt, przemyślenia / plany, samotnie, teren, znajomi
Niedzielna przejażdżka
-
DST
10.00km
-
Czas
00:39
-
VAVG
15.38km/h
-
VMAX
33.00km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Podjazdy
32m
-
Sprzęt Srebrna strzała
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pierwszy od kilku dni rowerek. Pierwszy bo chorowałem :( niestety pogoda zmienna,
co za tym idzie i choróbska biorą. Kolejny tydzień raczej posucha - szkoła.
Kategoria <20, asfalt, teren, znajomi