arturt1 prowadzi tutaj blog rowerowy

Artur Biker Gore

Kusociński 2013

  • DST 79.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt Srebrna strzała
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 maja 2013 | dodano: 26.05.2013

Dziś byliśmy z Wakabiorzem na Rajdzie rowerowym imieniem Janusza Kusocińskiego. Pojechaliśmy się rozerwać, niestety bez Zadry, który RACZYŁ SPAĆ w najlepsze a byłem z nim umówiony o 7 rano!! :P No ale nic, szybko zebraliśmy się z Wakabą i ruszyliśmy spotkać się half-way na Pilaszkowie, potem od razu na Ożarów. Po 9 zapisalismy się na rajd, mieliśmy jeszcze półtorej godziny, więc udaliśmy się na zakupy do sklepu. Kupiłem kartę (nareszcie) i od razu napisałem do mojej stęsknionej Ani :) Dziś była nadwyraz wyrozumiała, chyba ze względu na rajd - ale i tak ją kocham. Na trasę ruszyliśmy z lekką obsuwą tuż po 10:30. Przejazd był spoko, denerwowały nas (i nie tylko nas) małe dzieci bez opieki, które szalały na pożal się Boże lewdo jeżdżących rowerach i wyjeżdżały prosto pod koła poruszając się torem nie do przewidzenia. Cóz.. chyba odłoże sobie rajdy tego typu ze względu na te bachorki.. Co jak co ale rodzice powinni je zdyscyplinować. Przemilczę już temat poruszania się prawą stroną - bo to dla większości rowerzystów dziś jadących totalny abstrakt, a szkoda, bo przestrzegając przepisów uniknęlibyśmy tych kilku niepotrzebnych postojów i wywrotek dzieciaków skaczących między innymi rowerzystami. W Palmirach posiedzieliśmy godzinę.. wiązanka złożona, więc w ruszyliśmy z powrotem po tych kamieniach i błocie - ale w tą stronę już sprawniej. Wakaba strasznie się umorusał, gdyby organizowali konkurs na najbrudniejszego uczestnika to miałby szansę na wygraną (:D w kategorii mężczyzn i kobiet.. Ej nie wiem skąd mi ta kobieta po głowie chodzi, chyba przez te blond włosy :D, no ale mniejsza). Po powrocie do parku ołtarzewskiego zjedliśmy zajebistą grochówę, poczekaliśmy na rozlosowanie nagród (oczywiście nic nie wygraliśmy) i ruszyliśmy na Borzęcin a dalej do Wakaby na kawkę. Skorzystałem za potrzebą bo po tej zupie ostro cisnęło w jelita :O :D, wysuszyłem z lekka swoją koszulkę, ogarnąłem te brudne od błota gice i razem z Wakabą popedałowałem do Leszna. On do Sysi a ja do domku ;)
A dziś głowa zryta rockometalopunkiem w każdej postaci! Nie ma co, ale to daje sporo do energii :]



Pedałowanie po Wakabę..


Wakaba prezentuje swoje 'wdzięki'... chociaż i tak uwagę przykuwa jego ubłocenie ;)




Na Palmirach prawie godzina postoju, złożenie kwiatów i drobny słodki posiłek ;P - banan i herbatniki.


Wakaba z radością szamał grochóweczkę. Lataliśmy po dokładki jak koty z pęcherzem :D


Wakaba w widełkach. Po chwili sporo się ochłodziło, więc szybko ruszyliśmy na Borzęcin i dalej na Wiktorów do Wakaby


Kategoria 50-80, asfalt, teren, znajomi


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]